List XVI (9/12-16/12/90)

To pierwszy list z seri "NK" czyli "normalne kartki" juz nie beda ani smieszna ani kolorowe tylko take wlasnie zwyczajne.

Dzisiaj po rozmowie z Toba faktycznie jadac pociagiem, zdrzemnelam sie, ale nic mi sie niestety nie snilo.

Zblizaja sie Swieta i przydaloby sie powysylac jakies kartki swiateczne. Pewnie zrobie to jutro. Zanim jednak wysle kartke do Beaty, przepisze zyczenia, ktore ona zawiera bo sa wedlug mnie dosc specyficzne. Kartka ma tytul "Peace on Earth, Good Will Towards All Creatures"



"Good will towards snoty restaurant hosts
and flaky baby sitters!
Good will towards aluminium siding people who call you on the phone
Good will towards advice giving relatives who won't leave you alone
Good will towards scarry looking people going door to door selling magazines
and loud people!! who root for the wrong team
Good will towards strangers who ask you for money
and people who tell bad jokes that are not funny
Good will towards all people who smell like their lunch
and people who blow lots of ca$h while you're in a crunch
and now (at last) the hardest part of wishing well has come to an end
For me what's left is easy ... I wish Good will to you my Friend.

Merry Christmas ;)



Jest juz dosc pozno bo 1:48 am i oczy mi sie kleja a przeciez jutro musze rano wstac. Jutro pracuje dopiero od 5:00 pm ale rano musze pojechac do Nowego Jorku po prezenty dla Gail i Scott'a.

Ale dzisiaj rano bylo fajnie, tzn. nic sie w sumie nie wydarzylo ale jedno kruciotkie zdanie wypowiedziane przez Julie sprawilo mi wiele radosci.

Bylo cos kolo 8:15am gdy ja jeszcze leniwie lezalam w lozku (dopisek autorki: czy zauwazyliscie, ze juz od jakiegos czasu zaczelam pisac godzine w formacie amerykanskim? nie pisze o 8 czy 20 lub nawet 8 rano czy wieczorem, teraz jest albo 8 am, albo 8 pm) gdy uslyszalam, ze ktos otwiera drzwi do mojego pokoju a za chwile ujrzalam slodka czuprynke Julie, ktora jednak szybciutko zniknela za drzwiami. Potem gdy Spencer i Scott pojawili sie w kuchni i Spencer zaczal sie wydzierac (tak jak to on potrafi - jest bardzo halasliwym dzieckiem) to Juli juz nieco ciszej wykrzyknela "Be quiet guys, Aggie is sleeping". 

Ojej obliczylam, ze bede musiala wyslac cos ~20 kartek swiatecznych.

Hey Sweet Face! a co u Ciebie? Co nowego? Do tej pory nie napisales co sie dzieje w Twoim zyciu, jak wygladaja Twoje dni, Ty z dnia na dzien, z listu na list :) poznajesz mnie coraz bardziej a ja? O, znalazlam temat na ktory moglbys mi cos napisac - WAKACJE - musialy byc fantastyczne skoro masz taka uradowana mine na tym zdjeciu, ktore mi przyslales. Nie wiem w sumei za bardzo gdzie, i w jakim towarzystwie je spedziles. Tyle mozna na ten temat napisac. Postaraj sie wiem moze odrobinke. 

Nie dostalam jeszcze tego ostatniego listu od Cibie, a moze w nim piszesz cos wiecej. Zobaczymy, juz za godzinke przychodzi poczta.

Gdzie te listy na ktore tak czekam. Juz dawno nie dostalam zadnego listu i powoli zaczynam odczuwac "glod" listowy. 

Teraz opisze Ci jak moi pracodawcy rozpoczeli dzisiaj swoje swieto zwane "Hannukah" Otoz bardzo sie rozczarowalam, bo mimo iz tez jest to jakas tradycja to daleko jej do naszych Swiat Bozego Narodzenia. Dzieci jedynie maja radosc bo dostaja prezenty przez 7 chyba dni. Otoz, nagle, gdy Scott wrocil z pracy, Gail powiedziala "no to czas zaczac Hannukah", wyjela ten ich swiecznik, chyba sie nazywa Menorah, zapalili jedna swieczke, powiedzieli modlitwe, ale tak jakby liczyli do dziesieciu, potem zapalili druga swieczke i ... koniec. A wszystko nawet nie przy stole, tylko na stojaco tak jakby w pospiechu. Nastepnie dzieci dostaly prezenty i po wszystkim. Jutro zapala nastepna swieczke i tak przez 8 dni, i przez 8 dni dzieci dostaja prezenty. Naprawde zadnego nastroju, zadnych przygotowan, nic. BEZPLCIOWO!

A ja lubie przedswiateczne pozadki, caly zamet w kuchni i wspaniale zapachy z niej dolatujace, czekanie do pierwszej gwiazdki i prezenty pod choinka, wszyscy odswietnie ubrani ... nie chcialabym byc zydowka.

Ciesze sie, ze bede mogla niedlugo spedzic swieta w normalny sposob, w taki jak lubie, choc nie bede uczestniczyc w calym tym przedswiatecznym zamieszaniu i szkoda, ze rodzina nie ta najblizsza (bo niby to brat mojej babci ale nie utrzymywali do tej pory kontaktu). Chcialabym jeszcze, zeby spadl snieg bo ciagle jest jeszcze bardzo jesiennie i nie odczuwa sie wcale zimy. 

Swieta w miescie juz sa obecne. Swiateczne wystawy, przystrojone lampkami drzewa, swiateczna muzyka dolatujaca z kazdego sklepu. Gdy wracam do domu ogladam tez domy przy drodze bo ludzie tak ladnie je czasem ozdabiaja. Czesto to az troche przesady bo cale sa oswietlone lampkami jak jedna wielka lampa hihi.

Oh jakabym chciala byc w domu. Jestem w takim nastroju, ze niewiele mi brakuje do placzu a wlasciwie to lzy mi sie cisna do oczu ale nie pozwalam im wyplynac bo pisze piorem i bylaby to katastrofa. Wiec nie poplacze sie z tesknoty.

Przyszly tydzien bedzie crazy i znowu w Poniedzialek bede pracowala bo Gail wyjezdza do Californi. Za to nastepny tydzien bede miala caly wolny.

Na swieta pojade do Connecticut tak jak juz wspominalam ale wroce jak najpredzej aby odpoczac i pobyc troche sama. Pomieszkam sobie wtedy sama w tym ladnym domu i nie bede musiala sprzatac ani zajmowac sie dziecmi wiec bede miala swiety spokoj :).

Jest 12/12 a wiec jak niektorzy twierdza, imieniny miesiaca :), czekam na listy.

O rany, tym razem nareszciei nie tylko list od Ciebie (o ktorym pozniej) ale takze list od Kaski Kijo, kartka swiateczna od tejze, kartka swiateczna od Alicji M. (taka sama zreszta jak od Kaski) a takze jakas mala paczuszka od jakiegos M. Pawlowski. Po otworzeniu paczki, okazalo sie, ze jest to przesylka od Adaska, zawierajaca stare i najnowsze zdjecia z imprez (jakosc niestety fatalna), kartka swiateczna (bombowa :), bomba list i bomba kaseta z bombowymi nagraniami (polskie, obsceniczne, wulgarne czasem nawet, wersje przebojow dyskotekowych), slonik na szczescie (porcelanowy), szara myszka (dobrze, ze nie biala) no i ostatnia rzecz - ksiazka "Pamietniki Fanny Hill" Sprawilo mi to wszystko naprawde wiele radosci i Twoj list nareszcie nieco dluzszy i juz nie tak calkiem o niczym. Ale po kolei.

Wiesz, jesli chlopak traci w oczach dziewczyny tylko dlatego, ze bywa on na imprezach nie tylko po to aby do czegos dzoszlo, to widocznie ta dziewczyna (wedlug mnie) ma cos nie pokolei w glowie, albo nalezy do takiego specyficznego rodzaju dziewczyn. Wiec raczej nie powiniennes sie tym przejmowac, a temat specjalnie wybrala taki, bo znam i ja pare takich dziewczyn, ktore uwazaja, ze to dobry temat aby kogos soba zainteresowac i dac mu do zrozumienia ze chlopak to zadna przeszkoda bo "ona juz z nim nie moze wytrzymac" ale nie badz odpychajacy (jeszcze bardziej niz jestes) bo moze sie zdarzyc, ze przypadkiem "odepchniesz" od siebie ta, ktora na to nie zasluzyla. Zreszta metoda prob, nie zawsze bledow, jest dobra. Ja Macka poznalam, zanim doszlam do wniosku, ze nie jest on odpowiednia osoba. Czasami to poznawanie trwa krotko (tak jak w tym Twoim przypadku) a czasami dluzej.

"Znowu pale, pije jeszcze wiecej, a i cos jeszcze by sie przydalo" pozostawiam bez komentarza.

Dalej piszesz o samochodzie, ze Wam ukradli, i o mieszkaniu, ze niby nic nie ma ... ale ...
Ja kiedys duzo myslalam na ten temat bo w naszym bloku byla cala masa wlaman i do nas probowali sie wlamac 3 razy. No i wlasnie ,ze niby nic nie ma, ale wystarczy, ze zabraliby poloze rzeczy a reszte zdemolowali, tak jak to zrobili w innych przypadkach, to jednak pozostajesz bez niczego, caly dorobek Twojego zycia, i nie tylko rzeczy cenne mniej lub wiecej, ale pamiatki, rzeczy z ktorymi wiaza sie pewne wspomnienia, rzeczy, ktore dla zlodzieja nie stanowia najmniejszej wartosci a dla Ciebie ... Pamietam mialam kiedys taki sen, ze otwieram mieszkanie a tu puste sciany i tylko pociete nozem obrazy, porwane przescieradla i podarte fotografie, czulam sie fatalnie nawet juz po przebudzeniu, choc to tylko sen. To okropne uczucie bezsilnosci gdy stalam w zdemolowanym mieszkaniu wywarlo na mnie niesamowite wrazenie i pamietam to do dzis.

Nie pamietam teraz juz dokladnie co mowiles mi o dziewczynie z Sobotniej imprezy, ale wiem, ze aby cos osiagnac trzeba probowac, a w tym wzgledzie inicjatywa nalezy raczej do Ciebie. Jesli nie jestes zainteresowany to nie rob nic, jesli nie wiesz to wiedz :) i jesli juz dojdziesz do wniosku, ze jednak jestes zainteresowany to nie zwlekaj, sprobuj. 

Wiem, to tak latwo powiedziec a nie tak latwo zrobic krok. Ja mam podobne problemy bo tez jestem niesmiala i gdybym sluchala swoich rad to tez bym probowala a ja tylko czekam az cos wspanialego sie wydarzy bez mojego udzialu.

A z innej beczki to rozsmieszles mnie tym swoim mokrym i bolacym tylkiem (dopisek autorki: nie mam zielonego pojecia o co chodzilo :) Wyobrazilam sobie Ciebie w zlewie z ciepla woda i wybacz ale to widok komiczny.

WIDZISZ!!!! Napiles sie -> nic nie pomoglo. Wypaliles trzy papierosy -> coraz gorzej. Wypaliles ostatniego joint'a -> nic nie pomoglo + coraz gorzej.

CZY TO MA SENS!!! Wiem, ze troche przesadzasz mowiac mi to, lub piszac, moze lubisz gdy ktos sie o Ciebie martwi. Wiec wiedz, ze martwi mnie to bo nie moge zniesc gdy sie tak idiotycznie zachowujesz i sam, umyslnie, niszczysz swoje zdrowie. Zeby jeszcze sprawialo Ci to radosc, a jak zauwazylam to jestes ostatnio w okropnym humorze i taki jakis "podlamany".

NIe musze tego miec, i nie koniecznie, chodzi oczywiscie o Roger'a Waters'a, ale chcialabym. Szukalam, nie moglam znalezc, moze kiedys. (dopisek autorki: znalazlam, swietna plytka "The Pros and Cons of Hitch Hiking")

4 dni to dosc krotko, ale ja bylam kiedys autentycznie zakochana przez 10 minut, ale ON nie rozumial i myslal o czyms wiecej a ja myslalam tylko o tym, ze milo byloby go widywac codziennie i rozmawiac z nim o wszystkim i o niczym. Przez te 10 minut wydawal mi sie ON tym czego szukalam ale kilka gestow i slwo rozwialo wszystko. I byly one zbyt realne i doslowne abym mogla twierdzic ze to tylko slowa i gesty, ktore mozna zmienic.

Piszesz, ze kazdego myslacego czlowieka mozna odpowiednio ustawic i przygotowac ale, ze do tego potrzeba czasu. W pewnym stopniu masz racje, zgadzam sie z Toba ale pomysl, ze moze czasem za bardzo usilujesz kogos ustawic podczas gdy wystarczylaby lekka zmiana w Tobie. KOMPROMIS I TOLERANCJA to wielkie slowa i jak wazne.

O Twojej samotnosci... ze nie narzekasz, ze sie przyzwyczailes. Nie prawda, narzekasz, i ja tez narzekam chociaz w sumie to tylko sobie na ucho tak marudze.

Slawek - tak Slawek byj jedyna osoba w ktorej towarzystwie moja samotnosc gasla na tyle, ze prawie o niej zapominalam i wiem dlaczego, ale nie moge znalezc drugiej takiej osoby. Znajduje takie, ktore czasem sprawiaja, ze troche zapominam. Moze moja samotnosc jest inna od Twojej, a moze ja Twojej nie rozumiem lub nie czuje, nawet tak jak "Mloda Kaczka" (dopiesk autorki: tak R.P. mowil na swoja kolezanke) ale wiem, ze sama staram sie o swojej samotnosci zapomniec a nie tylko szukam ludzi, ktorzy mi moga w tym pomoc. Sprobuj, i wiedz, ze masz we mnie przyjaciela, i wiedz, ze w Twoim towarzystwie tez zapominam :).

Teraz dla rozweselenia i wprowadzenia Ciebie w inny nastroj, troche o zdjeciach jakie dostalam od Adama. Ucieszyly mnie one bardzo. Zdjecia z mojej imprezy to:

- kilka zdjec na ktorych Beata mierzy roznym ludziom cisnienie (nasza przyszla pani doktor)
- "umarly" Adam (moze a moze nie pamietasz)
- ludzie zapatrzeniw we Freddiego Krugera (Edyta, Ja, Ty, Anka L. - fajne miales wlosy)
- Anka z Adamem (historyczne zdjecia)
- Ja, Pawel, Ty, Beata na spacerze
- Ty z Pawlem w dwoch dziwnych pozycjach na podlodze

Kilka nastepnych to zdjecia z imprezy u Adama:

- ja z Dzikim
- ja z Pawlem, Ty z Aska S.
- Ty z Aska
- pare zdjec Anki S.

A dalej to juz impreza u Furiata na ktorej mnie brakowalo z wiadomych powodow a Ciebie ...?
Na tych zdjeciach miedzy innymi Edyta, chuda, blond Aska, tanczacy Adam, majtki Aski S.(?), palec Furiata, Aska S. podrywana przez sobowtora Elvisa - Grzesia, itp.

Milo mi sie zrobilo na serduszku po obejrzeniu tych zdjec bo przypomnialo mi sie, jak bywalo fajnie ... a teraz oprocz tej mojej wewnetrznej samotnosci, jest tez ta byc moze gorsza, zewnetrzna. 

A teraz slowa mniej obscenicznej piosenki z kasety przyslanej przez Adama (fragmenty):


"Juz sa, po kolei plyna blaszencje na stol, kazdemu po pol
jak lsnia, z wniebowzieta mina nalewa Ci ktos baltycka i rum
wypijasz lyk lecz jeszcze chcesz, nie waznys sil, bo impreza jest

Szampana lyk i gna sie nozki
swiat wiruje wokol wiec
uwazaj lepiej na paluszki
co w rajtuzki pchaja sie
bo bardzo roznie z cnota bywa
gdy urywa Ci sie film
amor w objecia Cie porywa
na oczy splywa siwy dym..."



Chyba jeszcze powroce do Twojego listu. Raz piszesz, ze jestes samotny, innym razem, ze sam. To troche dwa rozne rodzaje samotnosci :). A to, ze nie pchasz sie tam gdzie nie pasujesz do dobrze i nie mysl, ze tylko Ty tak robisz i, ze tylko Ty nie pozorujesz alternatywy, awangardy i odlotu i, ze dlatego jestes sam. Chyba za bardzo wpatrujesz sie w swoja osobe, rozejrzyj sie, jest cala masa niby "szarych" ludzi, ktorzy jednak maja swoj styl i zyja swoim zyciem. 

Moze faktycznie, wiekszosc osob z Twojego otoczenia pracuje na innych falach ale to Ty wybrales sobie w koncu to towarzystwo i Ty jestes za to odpowiedzialny. A poza tym to nie przesadzaj i zaloz w koncu rozowe okulary i niech nie obchodzi Cie to co dzieje sie w okolo jesli nie jest to dostatecznie warte Twojej uwagi i nie badz dekadenta bo naprawde nie wszystko jest takie czarne jak Ci sie wydaje (moje oczy sa zielone :).

Wiesz co? to Ty powiniennes mnie pocieszac, zeby mi nie bylo smutno na obczyznie, i mowic mi, ze przeciez niedlugo wroce do domu, do rodziny i do znajomych.

Jeszcze jedno, nie przebywaj wiecznie w chmurach, zejdz troche na ziemie aniolku, to moze bedzie Ci latwiej nie byc samemu i samotnemu. Once upon a time rozmawialismy o tym, ze oboje lubimy marzyc wiec powiem Ci, ze doszlam do wniosku, ze te moje marzenia sprawily, ze mam problemy na ziemi - pamietasz "Dziady III"? W tym tez moze tkwic sedno sprawy.

Ostatnio Gail kupila jakies takie smieszne bulki i kazala babci (swojej mamie) zabrac je do domu. Babcia na to, ze chyba nie po to je kupila aby ona je zabierala a potem powiedziala, ze moze ja lubie i zadala mi pytanie "Did you ever taste it?".
Odpowiedzialam, ze nie, ale zastanowilo mnie jej pytanie (pod wzgledem gramatycznym) i spytalam czy to zdanie jest poprawne gramatycznie. Babcia nieco zdziwiona spytala dlaczego, na co odpowiedzialam, ze ja bym skonstruowala je inaczej i spytalam "Have you ever tasted it?"

Ona, ze rzeczywiscie mam racje, ze moja wersja jest poprawna gramatycznie ale, ze jak zapewne zwrocilam uwage, czesciej uzywa sie czasu Simple Past niz Past Perfect.

Tak zauwazylam, ale wcale mi sie to nie podoba ;) i obiecalam sobie, ze pozostane przy moim angielskim.

Czy widziales film "Three men and a baby"? Pytam o wersje amerykanska a nie francuska ktora byla u nas w TV. Fajny film. Teraz wlasnie wchodzi na ekrany druga czesc tego filmu pod tytulem "Three men and a little lady" W rolach glownych min. Tom Selec i Steve Gutenberg. Chcialabym zobaczyc.

Dostalam dzisiaj list o d kolezanki do ktorej ja nic nie napisalam. Bardzo milo mnie zaskoczyla musze przyznac. W swoim liscie Dorota pisze mi o dosc obiecujacych (wedlug niej) planach na przyszlosc. "Wedlug niej" bo wedlug mnie to wszystko jest jakies takie dziwne. Otoz Dorota, bedac w zeszlym roku dosc krotko w Londynie, zakochala sie w facecie z Cypru, potem w lipcu byla u niego, a teraz pisze, ze chca razem gdzies wyemigrowac i ze szykuje jej sie slub. Pisze, ze jest szczesliwa, ze znalazla oparcie a mi sie nie chce wierzyc i mam jakas taka czarna wizje tego wszystkiego. Zauwazylam zreszta, ze jest we mnie cos okropnego, ze po prostu nie wierze w szczescie i milosc. Gdy Anka zaczynala byc z Adamem tez uwazalam, ze to nie ma sensu i ze nie potrwa dlugo, a jednak byli szczesliwi przez 2 lata. Michala i Marte tez z gory skazalam na niepowodzenie. Jakos nikt na tym swiecie do nikogo nie pasuje, wedlug mnie, a poza tym to "szykuje mi sie slub".....

Zna go tak krotko to raz, a dwa mozan miec "fun" z chlopakiem jeszcze wiekszy nie bedac zwiazanym z nim tym wiecznym wiezem. Po co sie spieszyac. Podoba mi sie tu w USA to, ze ludzie dosc pozno sie pobieraja i tez nie od razu dzieci maja. W Polsce to jak slub, to zaraz dzieci. 

Moze dlatego wlasnie Slawek i Ania imponowali mi bo prowadzili fajne zycie. Nie mieli dzieci (moze teraz maja, w koncu Slawek ma juz 38 lat), nie ogladali telewizji (telewizor stal za szafa) i robili mase interesujacych rzeczy. Zyli ze soba nie z przyzwyczajenia jak to jest w przypadku wiekszosci malzenstw w tym wieku, ale po prostu ciagle jeszcze mieli wspolne zainteresowania. Mnie w sumie dziwi to, ze ludzie w naszym wieku mysla juz o malzenstwie i dzieciach. Oczywiscie nie mam nic przeciwko ani malzenstwu, ani dzieciom, kocham dzieci i mam nadzieje, ze kiedys bede miala dwojke slodkich bobaskow, ale poki co mam ochote jeszcze sobie pozyc beztrosko.

Nie chce mi sie juz pisac, skonczylabym ale jak zaczelam ta kartke to wypadaloby ja zapisac chociaz do polowy. Tylko co tu pisac ..... przez telefon spytalabym "no i co u Ciebie" albo "powiedz cos jeszcze" hihi i temat by sie znalazl a tak to musze sie ciezko zastanawiac.

Mysle..... szkoda, ze nie widzisz jak mi mozg dymi. Wpatruje sie w czubki butow. O wlasnie, mam teraz na nogach moje byle, wspaniale tenisowki w kropki ale niestety ich stan jest coraz gorszy. Robi mi sie dziura, kropki na czubkach coraz slabiej widac a i guma z bokow calkiem poodchodzila ..... powoli zaczyna zostawac tylko wspomnienie.... po moich wspanialych tenisowkach.

Ciagle mnie pytasz przez telefon, co sobie ostatnio kupilam. No wiec ostatnio kupilam sobie dwie kasety do magnetofonu, TDK SA-X 90, a w sumie to nie, to pozniej a wczesniej to kupilam sobie perfumy Fendi. Ponoc sa fantastyczne, i wszystkie dziewczyny sobie pokupowaly, ale ja kupilam je tylko dlatego, ze przy ich zakupie dawano fajne parasolki, tak wiec mozna powiedziec, ze kupilam sobie parasolke za ~$40.

Acha i jeszcze dawno, dawno temu, kupilam sobie smieszne, plastikowe, zielono-fioletowe pioro na naboje (wlasnie nim pisze). Dokupilam sobie tez roznokolorowe naboje. Bardzo lubie pisac piorem. Od dziecka rodzice przyzwyczajali mnie do pisam piorem i nauczyciele od pierwszej klasy mowili, ze dlatego mam ladne pismo.

Ale mnie Scott dzisiaj zdenerwowal swoim zachowaniem. Bylam na gorze gdy uslyszalam, ze Juli nie moze sobie z czym poradzic i prosi tate o pomoc. Juli byla w kuchni a on siedzial zaraz obok, czytal gazete i nic sie nie odzywal. Julie coraz bardziej zaczela sie denerwowac, histeryzowac. Wtedy nie wytrzymalam i zeszlam na dol. Nienawidze go. Nic go dzieci nie obchodza. Dla niego dzieci to zabawki, ktorymi bawi sie tylko wtedy kiedy ma ochote, a zadko ma ochote. 

Obiecaj mi, ze nie bedziesz mial dzieci-zabawek :)

No to jade do NYC i moze ta a moze nie, a moze nie wiem, zadzwonie do Ciebie.

Take it easy (zjadaj markizy)

AW

Listy

Styczen 2005
SMTWTFS
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031     

Powered By Greymatter